toniejestlogin
11.01.10, 12:30
Powiedzcie mi taką rzecz...
Sprzedaję dom. Po wrzuceniu na 4 popularne portale internetowe
ogłoszenia, zgłosiło się rzecz jasna kilkadziesiąt agencji z
propozycją wspólpracy otwartej... (podchodów typu "mam zdecydowanego
klienta" itp... nie będę opisywał, bo juz o tym wielokrotnie było).
Z niektórymi nawiązałem współpracę, z innymi nie (decydowała osoba
pośrednika).
Jedna z agencji, z którą podpisałem umowę, przyprowadziła klientkę.
Dziewczę ogarnęło dom wzrokiem i poszło. Agentka z tej agencji
więcej o niej nie wspomniała, za to przyprowadziła kilku innych
klinetów.
Jednak jakiś miesiąc późnieje dostałem telefon do jakiejś kobiety,
która chciała rozmawiać z właścicielem - że znalazła w gazecie moje
ogłoszenia i chce obejrzeć. Umówiliśmy sie - jak się pewnie
domyślacie przyszła ta sama dziewczyna, która wczesniej była z
agentką (zresztą dość zaskoczona, że to ten sam dom).
Ona się właściwie zdecydowała na ten dom.
I teraz: dziewczę twierdzi kategorycznie, że nie ma podpisanej umowy
z pośredniczką (a bo pośredniczka miała dać umowę po prezentacji, a
potem nie miała czasu, bo się spieszyła na inne spotkanie, ale miała
przesłać, ale zapomniała....)
Natomiast umowę z ta pośredniczką mam podpisaną ja.
Wiem, że w tej sytuacji mogę spokojnie pominąć pośrednika, bo mimo
podpisanej umowy pośredniczka nie jest w stanie udowodnić, że ta
moja klientka została wcześniej przyprowadzona do mnie przez nią
(brak umowy z nią), jednak chciałbym zadzwonić do tej pośredniczki -
opowiedzieć jej o całej sytuacji i zaproponować jakieś rozwiązanie
typu - dostanie od nas 3-5 tys. w zamian za załatwienie kilku spraw
z sądzie (odpisy).
Jak byście zareagowali? Czy sądzicie, że pośredniczka się ucieszy,
że jednak zarobi na tej transakcji, czy raczej będzie robiła
awanturę, próbując dojść prowizji w pełnej wysokości, nie mając z tą
klientką podpisanej umowy?